Osobiście uważam, że TS4 ssie. W porównaniu do TS2 i TS3 oczywiście, do TS1 nie mam porównania, bo nie grałam, baaardzo minimum czytałam. Nie zmienia to jednak faktu, że i TS4 ma swoje mocne strony.
Plusy:
- Możliwość tworzenia, przenoszenia i kopiowania całych pomieszczeń – nic dodać, nic ująć, genialna opcja i tyle, zwłaszcza przy budowie dużych domów czy czegoś na kształt akademików/mieszkań na zwykłych parcelach.
- Ładowanie osiedlowe – w TS2 był to i plus i minus, że każda parcela ładowała się osobno. Wiadomo, cenne zapisy gry, im więcej, tym bezpieczniej, jednak czas też jest cenny… W TS3 ładował się cały świat od razu, dzięki czemu nie traciło się czasu na podróże w obrębie jednego świata, ale niestety czas zapisu gry był zabójczy, podobnie jak ładowanie zapisu, pewnie przez wzgląd ogromu danych, które musiały się wczytać, nawet jeżeli z nich nie korzystaliśmy. Osiedlowe ładowanie uważam za świetne rozwiązanie, łączące dobre rozwiązania zarówno z TS2, jak i z TS3.
- Łuki i płot? Żaden problem! – uwielbiam łączyć kolumny łukami. Wygląda to dużo estetyczniej niż stawianie kilku łuków drzwiowych tuż obok siebie, zakładając oczywiście, że są na tyle duże (wink, wink CC 😉 ). O ile w domu ten płot nie specjalnie często jest potrzebny, tak nie wyobrażam sobie altany bez płotku na dole i “górze”. TS4 mi to zapewniło.
- Ogromna dowolność przy zabawie szafkami – niezależnie od tego, czy podwieszane czy blatowe, możesz z nimi robić cuda i nie tylko, bo nawet meblościanki 😛
- Emocje – fajnie, że są i mają (choć niewielki, to jednak zawsze jakiś) wpływ na rozgrywkę, a co za tym idzie (w sensie, że są) nowe kolory tła portretów simów
- Konkretnie zrobione wampiry – w wszelkiej literaturze i filmach mają ose swego rodzaju supermoce kosztem czegoś. Do niedawna supermoce były, ale koszt był zawsze ten sam, a teraz schemat drzewka umiejętności podkręcił wampirzą rozgrywkę. Duży +.
- Spontanicznie dodawane noe przedmioty – osobiście nie weryfikowalam, ale w bardzo wielu miejscach spotkałam się z informacją, że co jakiś czas zwykła aktualizacja dodaje coś nowego, czy do CAS czy do trybu budowania/kupowania, więc powiedzmy że im wierzę (a tak na prawdę, to aż mi szkoda tej serii i na siłę szukam pozytywów).
- CAS – sposób, w jaki możemy edytować i kreować bryłę naszych simów jest na prawdę intuicyjny i zadbany, dużo wygodniejszy od tego, który znamy z TS2 i TS3.
- Chody – zawsze jakieś urozmaicenie, ale…(reszta w minusach)
Minusy:
- Kolorystyka – nie ważne, jak na to spojrzeć i z której strony, to jest MASAKRA
- Podłogi i ściany oraz schody i poręcze mają za mało rzeczywistych odpowiedników kolorystycznych. Samych kolorów nie brakuje, ale weź tu dopasuj ciemne, brązowe drewno… Raz jest czerwone, raz rzeczywiście można nazwać je ciemnym brązem, ale czasami mieni się jak coś ewidentnie jasnego albo wręcz żółtego…
- Mówiłam o drzwiach? Chyba jeszcze nie, więc powiem teraz. Ale to też będzie więcej, niż tylko jeden mankament…
- Fajnie, że są drzwi z drewna. Tylko czemy WSZYSTKIE wyglądają tak, jakby stado dzikiego zwiarza je katowało? To co, przepraszam, nie ma już drzwi z drewna, które są nowe, mają gładkie framugi itp.? Tych drzwi (co są w grze) jest od metra, a nie nadają się do niczego innego jak jakaś wiejska chata. No, chyba że komuś nie przeszkadza “wymuskana” i zadbana np. willa, tylko z drzwiami, które wyglądają, jakby obie WŚ-ki przetrwały…
- Chcesz mieś te fajowe drzwi, te wdu skrzydłe, bo w pełni czarnym wariancie by idealnie komponowały się do Twojego zamczyska? Well, too bad, so sad… Czy chcesz czy nie, albo masz mniejsze drzwi, albo z zupełnie innej paki, albo w większości białe, tylko z jakimś akcentem innego koloru. Deal with it.
- Ikonki wariantów kolorystycznych swoim, a rzeczywiste kolory swoim.
- Jak już przy ikonkach jesteśmy, to miło, że widać np. 3 białe, gładke, ale każda z nich inaczej wygląda na przedmiocie, bo jedna gładka, dróga się świeci jak po olejnej bez talku, a trzecia to w ogóle jeszcze ba bonusowy wzorek…
- To, że na podlądzie coś jest spoko i pasuje do wystroju nie znaczy, że w rzeczywistości nie będzie np. trzy odcienie jaśniejsze…
- Ale przede wszystkim, GDZIE ta dowolność z TS3? Paleta kolorów, tekstury, pasemka, szkła kontaktowe, ten raj dla projektantów, no gdzie?! ;-;
- Tryb życia – no w samym sobie to niby nic, ale:
- Mało karier – nic ująć, po prostu jest ich cholernie mało i tyle. A nie, nie tyle, bo jeszcze trzeba coś dodać. Co? A no kto widział by weterynarz był weterynarzem tylko z hobby? I to najlepiej nastolatek, który nie ma sobie równych (jak jeden z moich simów). Był ktoś na studiach weterynaryjnych? Ja tak i wiecie, co wam powiem? Wydział lekarski to pikuś. Ale nie, LEKARZ MEDYCYNY WETERYNARYJNEJ to nie zawód. Mjurika? To chyba jedyne wytłumaczenie.
- Przyspieszanie czasu – czas swoim, a akcje swoim. Zastanawiam się, po co w ogóle je robili? No, poza tym jedynym wyjądkiem, kiedy sim idzie się rozwijać poza zasięgiem gracza (szkoła/praca). To chyba jedyna sytuacja, gdy kontrola czasu działa, jak powinna.
- Populacja simów to kryptofilozofowie – nie ważne, czy ma się przesunąć, zejść po schodach czy udać się do kuchni/toalety, najpier musi wszystko dokładnie przekontemplować (ale nigdy się do tego nie przyzna), tak z 4-5 godzin średnio na każdy dzień, na wszystkie pozostałe czynności (nie zapominajmy o śnie i pracy/szkole, co zabiera kolejne 10h +). I weź tu zrób cokolwiek…
- Budowanie i kupowanie – tu znowu lista, ale chyba już nie chce mi się tak rozpisywać…
- “O! A tu wstawię przesuwne drzwi jednoskrzydłowe, co by miejsca zaoszczędzić!”, cóż może i wstawisz, ale coś innego. I na pewno nie zaoszcędzisz miejsca. Bo przesuwnych drzwi to Ty tu kochany w ogóle nie znajdziesz, podobnie jak…
- … okrągłych schodów. Nie, ale tak na serio, one na prawdę są aż tak rzadko spotykane, żeby w symulatorze życia (ponoć i z jakiegoś powodu najlepszym) móc je na luzie pominąć? No nie wydaje mi się.
- Kominek i komin nie koniecznie idą w parze i nie zawsze mają prostą relację, ale jakimś dziwnym trafem jeszcze nikt się nie zaczadził. Ciekawe, czyż nie?
- Gdzie jest moja zgniatarka do śmieci? Już nawet nie zgniatarka, ale jakiś kosz do wsadzenia pod zlew. Wbrew pozorom to nie tylko polski wymysł…
- Gdzie te NOWE rośliny? Nie trudno znaleźć, czy to blogi, czy to filmy na YT, gdzie pokazane jest jak na dłonie, że nowe rośliny wyglądają jak minimalnie zmienione te, które były wcześniej w grze.
- CAS
- “I te łopaty na jej oczach, takie długie i czarne, niczym wycięte z Vantablack.” “Stary, o czym ty w ogóle gadasz?!” “No jak to, o czym? O jej rzęsach, RZĘSACH! Jak ty mnie w ogóle słuchasz?”
- “Pamiętam te włosy, pozlepiane. On mnie czesał i ja go czesałem. I nawet gdy mu fryz na cukier stawiałem, on mi trzymał, papiloty na kołtunie zgrubiałym”… A tak na serio, to te włosy, to jak z plasteliny, masakra, jak niby ma to wyglądać w jakimkolweik stopniu realnie? Już te warswowe peruki z TS2/TS3 wyglądały o niebo lepiej niż te bryły plasteliny i wosku.
- O makijaży to chyba nie będę wspominać, bo albo wygląda koszmarnie, albo jak od jakiegoś “projektanta”. Też nie do noszenia ;-;
- Chody – niby fajnie że są, ale i tak większości nie nazwało by się tak, jak są nazwane, a dodatkowo, po cholerę aż tak przekolorowywać? Nie wiem, jak u innych graczy, ale mnie grę zwiesz średnio co 10-15 minut, jak mam sima z innym chodem, a z normalnym śmiga “jak ta lala” :/
- Rozdrabnianie czego się tylko da i nie da oraz generalne “ilość ponad jakość”– najlepiej to widać po zwierzęcych dodatkach: TS1-Zwierzaki, TS2-Zwierzaki, TS3-Zwierzaki (do tej pory, co kolejna seria, to więcej w tych “Zwierzakach), TS4-Psy i koty+Mój pierwszy zwierzk i cholera wie czy jeszcze nie coś. Serio?
- Cena – nie ważne, czy to dodatek, akcesoria czy pakiety roz(g)rywki i to nie tylku u EA. To, że coś wyszło w 2016/18 nie oznacza, że ma kosztować majątek, niezależnie od tego, ile w tym było rzeczywistej pracy i zaangażowania. Płaci się za produkt, za efekt końcowy. Kiedyś kupowałam kolejne “Simsy” z wielką ochotą, ewentualnie trochę pomarudziłam, ale nie więcej, jak trochę. Obecnie? Niemal żałuję, że w ogóle mam TS4 i że jakiekolwiek nadzieje jeszcze mam, na jej poprawę. Gdy seria się zakończy, to pewnie będzie warta z pięc razy tyle, co TS3, a funu (ang./pol.) będzie tyle, co wacek.
Aż mi się znowu odechciało grać w TS4, a dopiero co znowu miałam zamiar postarać się jakoś do tej serii przekonać :/